Gość 07.05.2024 12:06

Jest we mnie lęk że pomimo Bożej pomocy z mojej winy zrobię źle, ulegnę złemu, a chodzi o ważną kwestię spowiedzi która może być generalna. Boję się że ulegnę i coś zlekcewaze np ze zmęczenia tym wszystkim, że pominę, powiem za ogólnie grzech który może być ciężki. Modlę się żeby Jezus mnie wyprowadził, ale boję się że ja coś źle zrobię, a ciągle źle robię i to niestety jest dosyć możliwe. Co mam robić? Widzę Boga jakoś dosyć chyba surowo ale przecież grzechom nie można pobłazac, a swego czasu robiłam dużo pokrętnych rzeczy w wierze i boję się że tego nie odkręcę, że nie uwzględnię tego w spowiedzi. Było to w czasie gdy byłam bardzo mało świadoma siebie, Boga, przytłoczona bodźcami, i tak na poważnie to chyba nic do mnie nie docierało.

Boję się że nie dam rady przejść przez życie żeby żyć dla Boga, może być mi trudno wychodzić z pewnych wad i obawiam się że będę szła na łatwiznę. Ciągle walczę z tym żeby być w ciszy, być świadoma w ogóle siebie, swojego istnienia, Boga i w ogóle życia, ale ulegam słabości, pokusom.
Mam obawy że np będę się obawiać że życie dla Boga będzie za trudne, że nie będę żałować, że będę świadomie chciała wracać do łatwizny, grzechu. Moja obłuda, brak widzenia swoich wad jest straszna i obawiam się że nie podołam i będę żyć w obłudzie, co zważając na moją przeszłość może być możliwe.
Miewam wrażenie że nie umiem kochać Boga, widzę że moje intencje nie są raczej moim zdaniem z miłości do Boga i boję się że takie nie będą, a przecież trzeba kochać Boga z całych sił, całym sercem.
Proszę o poradę i z góry dziękuję

Odpowiedź:

Cóż powiedzieć...  Wydaje mi się, że niepotrzebnie komplikujesz. Co do spowiedzi, spowiedzi generalnej... Bóg nie jest maszynką, z którą postąpienie w którymś z punktów niezgodnie z instrukcją obsługi sprawi, że nie wykona oczekiwanego zadania. A Ty tak Go postrzegasz. Myślisz, że tylko dokładne wyznanie wszystkich grzechów, na wszelki wypadek nawet najlżejszych, bo może są ciężkie, sprawi, że Bóg Ci wybaczy. A Bóg nie jest maszyną. Jest Osobą. I patrzy nie na doskonałość wyznania grzechów, ale na szczerość żalu. Jeśli człowiek nie zamierza niczego zatajać, ale coś niedokładnie wyrazi, pominie szczegół, który wydaje mu się mało istotny, o czymś zapomni, to przecież nie jest tak, że Bóg grzechów nie odpuści. I nie jest tak, że nie odpuści gdy człowiek skróci wyznanie grzechów do tego, co wydaje mu się istotne, bo gdyby chciał najpierw wszystko sobie przypomnieć a potem wszystko to dokładnie wyznać, t by dnia nie starczyło... Dla Niego liczy się ludzkie serce. Fałsz, zakłamanie w wyznawaniu grzechów, to jest coś, czego trzeba się bać. Ale tego, że człowiek mimo szczerych chęci coś zrobi nie tak, obawiać się na pewno nie trzeba. Spowiednik zresztą często po spowiedzi generalnej rozstrzyga, żeby do dawnych spraw już nie wracać. I to ma sens. Nie można ciągle wracać do dawnych grzechów i niedoskonałości. Trzeba skoncentrować się na dobru, które można uczynić tu i teraz.

Pisze potem, że boisz się, że nie dasz rady całe życie żyć dla Boga i tak dalej... Tak naprawdę nie trzeba się przejmować. Bo nie wiesz co będzie jutro czy pojutrze. Po prostu każdego dnia się staraj. No i bardzo ważne: nie koncentruj się na unikaniu grzechów, koncentruj się na dobru. Staraj się każdego dnia żyć lepiej, ale nie rozdzieraj szat nad tym, że coś się nie udało. Stopniowo, krok po kroku. Szukając dobra, a nie tylko uciekając przed złem. Nie dopatruj się we wszystkim tego zła. Widzisz niewłaściwą intencję swojej modlitwy? Po prostu zmień tą intencję, a nie rozpatruj czy to był już grzech i czy przypadkiem nie był już ciężki... Zresztą grzech ciężki to zawsze świadomy i dobrowolny wybór wielkiego zła. Jeśli dopiero zauważasz, że jakaś intencja jest niewłaściwa, to chyba oczywiste, że wcześniej nie miałaś świadomości, ze tak nie jest dobre, prawda? Nie może więc być mowy o jakimś ciężkim grzechu.

Po prostu pamiętaj, że być chrześcijaninem jest być w drodze ku byciu świętszym. Zaraz, z dnia na dzień, celu się nie osiąga. I jasnym jest, że czasem przychodzi zniechęcenie, czasem jakiś regres, a czasem i nowe grzechy, których wcześniej nie było. Nie grzeb w tym co było, a staraj się iść naprzód.

J.

więcej »